Wieże Fabryk to jeden z tych zespołów, których chyba nie trzeba przedstawiać nikomu odwiedzającemu nasz portal, więc od razu przejdę do konkretów. Recenzja będzie krótka i zwięzła, tak samo jak nowy album Wież.
Kiedy trzy lata temu WF w końcu nagrały – po dekadzie istnienia – swój debiut, miałem dziwne wrażenie, że będzie to jednorazowy wybryk. Na szczęście okazało się inaczej i oto mamy “Cel i światło”. Całkowicie premierowy materiał bez żadnych odgrzewanych kotletów – choć przyznam szczerze, że osobiście wciąż trzymam kciuki za nagranie “Nędzy” w godziwych warunkach. Ale do rzeczy.
Jeśli ktoś spodziewał się zmian w stylu gry łodzian i rozbudowanych instrumentalizacji z monumentalnymi solówkami, ten oczywiście się zawiódł, ale mimo wszystko można zaobserwować pewną brzmieniową ewolucję. Oprócz samego faktu, że jak na moje ucho płyta jest lepiej nagrana i zmiksowana (bliżej jej do koncertowego brzmienia zespołu) moją uwagę przyciągnęła zwłaszcza gitara – o wiele bardziej urozmaicona, już nie tylko “zajeżdżająca” Siekierą (tym najbardziej oczywistym porównaniem Wieże Fabryk już pewnie rzygają), ale i przypominająca na myśl takich klasyków post-punka jak The Chameleons czy The Opposition. “Od A do O” to najlepszy tego przykład – zaczyna się niemalże niczym zaginiony utwór ze “Script of the bridge”. Podobnych smaczków jest jeszcze kilka – muszę przyznać, że Studnia naprawdę się tu postarał. Nie ujmuj tu niczego reszcie muzyków – sekcja rytmiczna gra równo i mocno, a teksty Tomka Kaczkowskiego wciąż są zwięzłe i dające do myślenia – ale gra gitary wypada tu najlepiej z całości.
“Cel i światło” jest najlepszym dowodem tego, że nawet w tak z pozoru ograniczonym gatunku jak “polska zimna fala” można cały czas wprowadzać elementy świeżości, nie rezygnując przy tym z żadnego z definiujących ten gatunek elementów. Polecam wszystkim i do zobaczenia na koncertach, bo mimo wszystko tam Wieże chyba zawsze będą brzmieć najlepiej.
Michał Karpowicz
Wieże Fabryk – “Cel I Światło” – Oficyna Biedota 2013