No i proszę, okazuje się, że Rosjanie też potrafią. 16 zespołów i każdy po jednym utworze. Większość jest dobrych, a niektóre nawet genialne, w pięknej granatowo-srebrnej oprawie. Szkoda, że tak niewielki nakład bo tylko 999 egzemplarzy, a każdy ręcznie numerowany (mi wpadł w ręce nr 709). Okładka równie ładna co zastanawiająca, bo przedstawia coś w rodzaju średniowiecznej ryciny na której aniołowie swoimi długimi mieczami dokonują rzezi na katolickim duchowieństwie. Nie jest to całościowy przekrój przez mroczną stronę matuszki rasiji bo brakuje mi paru znanych stamtąd kapel, ale dość zróżnicowany materiał. 73 minuty muzyki od medevial, poprzez heavenly voices, neofolk, klasyczny rock gotycki i horror. Na uwagę zasługuje na przykład Canonis z Tatarstanu, które jest rosyjską odpowiedzią na Breath Of Life. Kaliningradzka grupa No Man’s Land czaruje nas w swoim rodzimym języku romantyczną rockową pieśnią pełną ekspresji i nostalgii. Inny zupełnie klimat odstający nieco od reszty prezentuje Dvar, jest to niepokojąca ilustracja jak z nawiedzonego zamczyska z pajęczynami i nietoperzami, osobnik płci niesprecyzowanej skrzeczy przeraźliwie w wymyślonym języku. Miło posłuchać całkiem udanej przeróbki Swansów w wykonaniu TNT Art. Z Moskwy, i na koniec polecę dwie kapele z Sant Petersburga. Pierwsza to nieco deathrockowa Phantom Bertha, a druga Lunophobia ze swoją słodziutką balladą. Przez te parę lat na pewno sporo się zmieniło na wschodzie, pewnie niektóre zespoły nie istnieją a inne zmieniły styl, doszło parę nowych trendów. Warto zatem śledzić poczynania Rosjan, bo kraj to wielki i na pewno niejedno ma do zaoferowania.
Gothfryd
V.A. – “Edge Of The Night (Russian Gothic Compilation)” – Russian Gothic Project 2000