Natura nie znosi próżni, twórczy umysł nie przestaje pracować i wystarczy poczekać by w miejsce jednego zawieszonego/zakończonego zespołu pojawiły się nowe owoce. W przypadku Undertheskin, solowego projektu Voida znanego z zespołu Deathcamp Project można też przytoczyć inną maksymę o tym, że życie jest sztuką kompromisu. Muzyczne poszukiwania brzmią inaczej gdy dzieli się je z innymi osobami a inaczej gdy całość zależy wyłącznie od nas samych. Życiowe losy rozdzieliły chłopaków z DP i trzymam kciuki, że karta szybko się odwróci i doczekamy się przełomowej trzeciej płyty. Gdy będę miał ją w ręku to wtedy będę wiedział, że udało się wygrać.
EP-ka “Undertheskin”, zawierająca 6 utworów, to zapowiedź nowej drogi Voida jako muzyka, kompozytora i wokalisty. To zupełnie inny materiał niż nagrania Deathcamp Project, który podoba mi się o wiele bardziej niż ich z ostatniej płyty. Jest surowo, jest mgliście i doskonale się tego słucha. Nie znajdziecie tutaj “piosenek”, przy których wręcz za łatwo można było tańczyć, nie usłyszycie miękkich wokali i ckliwych momentów. W założeniu Undertheskin miał być projektem “no name, logo only”. Void robił co mógł by artystycznie i marketingowo odciąć się od przeszłości i pokazać z nowej strony. Dopilnował by nikt nie powiedział, że nowy projekt to po prostu “spin-off” Deathcamp Project. Wszystkie instrumenty nagrał samemu i dopiero mastering i mix powierzył innemu człowiekowi. I z pełną odpowiedzialnością mówię, że udało się.
Wydawnictwo otwiera intrygujące intro “Fade”, które w pigułce zapowiada to, czego będziemy świadkami. Zaczyna się bardzo klimatycznie a potem jest jeszcze lepiej i szybciej. Void anno domini 2015 to mieszanka stylowej elektroniki opartej na old-schoolowych syntezatorach, z premedytacją nawiązującej do new romantic i darkwave jak w rozpędzonych utworach “Cold” i “Undone” opartych zresztą na podobnym podkładzie z “klaskaniem”. To zimno-falowe brzmienia basu, zróżnicowane dźwięki gitary i świetne linie wokalne, które w efekcie układają się w piękne, przebojowe i zapadające w pamięć utwory “Wrong”, “Fall” i zamykające “tRain”. Można powiedzieć, że tak brzmiałoby Clan of Xymox gdyby Ronnie Moorings i załoga mieli wyższy poziom testosteronu i twardszego realizatora, którzy “się nie cacka”. Tak na świecie grają teraz Soft Moon czy Death It Ends. Bezkompromisowo, zimno, pięknie. Gdy wybrzmiewają ostatnie takty ep-ki “Undertheskin” mam niedosyt i chciałbym jeszcze trochę czasu spędzić z Undertheskin.
Void nie ma obecnie żadnej konkurencji w Polsce. Pora podbić resztę globu i wejść na zasłużone miejsce w światowej czołówce. Czekam na album.
Undertheskin – “Undertheskin” (EP) – 2015