Nigdy się nie zgadzałem, że 4AD to nazwa jakiegoś konkretnego stylu muzyki, wytwórnia skupiała tak niepodobne do siebie zespoly jak np. Dead Can Dance, X-Mal Deutschland, Pixies, Bauhaus, Throwing Muses, Clan Of Xymox, The Birthday Party, no i oczywiście The Wolfgang Press. Przez całe 18 lat słuchania tych dźwiękow nie doszedlem do tego jaki to gatunek, określa się ich jako New Wave, ale to określenie pasuje właściwie jedynie do pierwszej płyty The Wolfgang Press. Wpływów jest tu bardzo wiele: punk, soul, jazz, funky, flamenco, country, muzyka klasyczna, dark cabaret, ale także i stary industrial oraz experimental noise.
“The Legendary Wolfgang Press And Other Tall Stories” (mój ulubiony z całej ich dyskografii), to już drugi pełny album tej legendarnej grupy tworzonej przez trio w składzie: Andrew Gray, Mark Cox i Michael Allen. Oprócz tej trójki w nagraniach uczestniczyli gościnnie Manuela Zwingmann na perkusji, a na gitarze Robin Guthurie z Cocteau Twins, który dodatkowo jest tu producentem płyty.
Tajemniczo brzmiący “The Deep Briney” spełnia rolę intro, jest jak podróż do nawiedzonej sztolni w której wałęsają się duchy górników, kolejny “Tremble (My Girl Doesn’t)” jest oparty na takcie wiedeńskiego walca i byłby nim, gdyby nie brutalna gitara basowa, która stanowi kontrast dla łagodnych skrzypiec. Ciekawie rozwiązany jest również kolejny utwór, “Heart Of Stone” piękna i smutna melodia stopniowo przeradza się w kakofonię i zgrzyt. Mamy tu także “Respect” cover soulowej piosenki Otisa Reddinga z 1965 roku, słynnej dzięki Arecie Franklin, noszący tu jeszcze ślady soulu, zwłaszcza, że wykorzystano w nim popowo brzmiące, damskie chórki w refrenie. Bleeeee, soulu nie cierpię, ale ten eksperyment post-punkowy ze spazmatycznym wokalem Michaela Allena jeszcze wytrzymalem. Ze spokojnym sumieniem polecić mogę za to melancholijny, wciągający “Ecstasy” podzielony na dwie części, orientalną i meksykańską (dzięki charakterystycznej trąbce w tle). Utwór rozwija się tworząc napięcie i dążąc do punktu kulminacyjnego, porównanego z orgazmem. Niewiele znam utworów, które wprowadziłyby mnie w taką ekstazę, równomiernie podsycaną przez cały czas jego trwania – dzieje się tak np. w “Avatar” Dead Can Dance i tytułowym kawałku z płyty “Mask” Bauhausu. Minęło już grubo ponad 20 lat od premiery “…Other Tall Stories”, ale ta muzyka się nie nudzi i nie starzeje. Jak na tak stare nagrania brzmi to wyjątkowo nowatorsko i ciągle świeżo. Nawet jeśli płytę już znasz, to zachęcam do głębszego przyjrzenia się tym dźwiękom.
Gothfryd
The Wolfgang Press – “The Legendary Wolfgang Press And Other Tall Stories” – 4AD 1985