Spiritual Front to włoski zespół określający swoją muzykę jako “nihilist suicide pop”, co pewnie osobom, które go nigdy nie słyszały, nie mówi kompletnie nic. Śpieszę więc z wyjaśnieniem: jest te neofolk grany nie tylko na gitarze akustycznej, lecz wzbogacony klawiszami, wiolonczelą, perkusją, czasem gitarą elektryczną i kilkoma innymi interesującymi instrumentami, które dzięki odpowiedniemu użyciu dają mu niepowtarzalne, kabaretowo-dekadenckie brzmienie.
Tą płytą Simone “Hellvis” Salvatori (szef SF) i reszta zespołu udowadniają, że można tworzyć muzykę ładną i przystępną, a jednocześnie ambitną i niebędącą kopią niczego, co do tej pory nagrano. Hellvis posiadł bowiem talent do pisania niepowtarzalnych melodii i intrygujących tekstów, czym udowadnia, że w muzyce wcale jeszcze nie wymyślono wszystkiego. Już po pierwszym przesłuchaniu (czy też raczej podczas niego) zaczynamy nucić utwory, bowiem wchodzą one do głowy łatwo i jednocześnie przez długi czas nie chcą z niej wyjść. Każdy jest inny (prócz dziesięciu akustycznych kawałków mamy jeszcze jeden w stylu… gospel) i łatwo je od siebie odróżnić, co sprawia, że naprawdę trudno się to płytą znudzić. Polecam gorąco, bowiem nie słuchając tej płyty można wiele stracić.
www.myspace.com/spiritualfront
www.spiritualfront.com
Spiritual Front – “Armageddon Gigolo” – Trisol 2006