Skeletal Family to brytyjska grupa, powstała na początku lat osiemdziesiątych minionego stulecia. Jej nazwa nawiązuje do jednego z nagrań Davida Bowie’go (“Chant of the Ever Circling Skeletal Family”), a sami muzycy wspominali, że twórczość Bowie’go bardzo ich inspirowała. Jako pozostałe inspiracje wymieniane były takie projekty jak Kraftwerk, Bauhaus, Sex Pistols, pojawił się też… Mozart. Tak różnorodne wpływy przyczyniły się do powstania naprawdę zakręconych dźwięków.
“Futile Combat” to trzecie długogrające wydawnictwo Brytyjczyków, na którym słychać bardzo różnorodne instrumentarium – oprócz standardowego zestawu pojawia się m.in. saksofon, nie brakuje też takich urozmaiceń technicznych, jak np. motyw, który trochę przypomina delikatne dzwoneczki, otwierający pierwszą pozycję na albumie – “Hands on the Clock”. Wspomniane nagranie jest szybkie i dynamiczne. Doskonale wypada połączenie wariackiego tempa saksofonu, z równie zwariowaną perkusją. Całość brzmi dość surowo, a wokalistka zrezygnowała z popisów na rzecz mocnego i stanowczego śpiewania. Każdemu polecam fragment zaczynający się od 1:33, w którym słychać świetną, aczkolwiek krótką solówkę.
Kolejne nagrania nie są gorsze od tego, które otwiera płytę. Cały czas wybrzmiewa melodyjny saksofon, wszystko jest soczyste i zagrane z dużą “pompą”. Od czasu do czasu można usłyszeć pojedyncze uderzenia w struny, które po chwili uzupełniane są uderzeniami w perkusję. Nie da się ukryć, że Skeletal Family stworzyło naprawdę chwytliwe kawałki. Nagranie “Move” posiada doskonale zaśpiewany refren (o ile można nazwać to refrenem) – prosty i nieskomplikowany, wpadający w ucho. Nie brakuje też spokojniejszych momentów, przy których można złapać oddech i nieco się odprężyć, choć i te posiadają charakterystyczne cechy, przyciągające uwagę słuchacza (“I don’t care what people say, I’m not running away, I’m here to stay” w “The Time”). Trochę zaskakujące jest “What Happened” – taneczne, wręcz rock’n’rollowe.
“Futile Combat” zawiera wszystko to, co musi zawierać dobre wydawnictwo: jest rytmiczna perkusja, jest dobry wokal, są ciekawe, nieprzesadzone solówki i “świeże” riffy, są chwytliwe melodie, jest przestrzeń i urozmaicenie w postaci saksofonu, który w wielu utworach jest instrumentem prowadzącym. Taka muzyka szybko wpada w ucho. Polecam przede wszystkim fanom The Vanishing.
Skeletal Family – “Futile Combat” – Red Rhino 1985