Sanguis Et Cinis – Alright, Let’s Rock!

Choć zespół jest niemiecki i gotycki to tym razem fundują nam niespodziankę w postaci rock’n’rolla w iście amerykańskim stylu i to śpiewanego po angielsku co w ich twórczości również jest nietypowe. Głosy Eve’a i Celine są rozpoznawalne ale mają tu nieco inną manierę i trudno uwierzyć że należą do europejskich niemieckojęzycznych dziwaków z czarno-czerwonymi irokezami i mnóstwem kolczyków na twarzy. Okładka również mało gotycka, choć jest na niej czaszka to jednak narysowana na tablicy ostrzegawczej za płotem z siatki na tle żółtego piasku skąpanego w pełnym słońcu. Zwłaszcza przebojowy “Not Gonna…” nadający się idealnie do szybkiej jazdy cadilackiem po zakurzonych drogach Nowego Meksyku lub dziki “Hey Fuckers!” – kwintesencja amerykańskiego luzu, kojarząca się z balonówką, kowbojskimi kapeluszami i napadami na przydrożne stacje benzynowe. Na zakończenie jako bonus, kawałek dobrego bluesa, Dioniysos jest ponownie wykonanym o wiele starszy od reszty i oddzielony od reszty przez 44 pięciosekundowe ścieżki bez żadnego dźwięku. Patent doskonale nam znany w wykonaniu na przykład London After Midnight, jak by nie było rodowitych Amerykanów.

Gothfryd

Sanguis Et Cinis – “Alright, Let’s Rock!” – Trinity Records 2002