Wszystko co kochaliśmy zostało stracone. Jesteśmy w pustyni…Przed nami nie ma nic prócz czarnego kwadratu na białym tle!
(krytycy i lud na temat Czarnego Kwadratu Kazimir’a Malevich’a, 1913)
U zarania dwudziestego wieku świat sztuki doświadczył nokautującego ciosu. Ten niespodziewany policzek ‘z liścia’ został zadany z Rosji, a konkretnie od człowieka o imieniu Kazimir Malevich (Kazimierz Malewicz), ojca chrzestnego dopiero co kiełkującego nowego ruchu w sztuce ochrzczonego Suprematyzmem. Do tamtej pory, przedstawienie przedmiotu we wszystkich wizualnych formach sztuki było stricte obiektywne. Teraz natomiast pojawił się człowiek który rzucił wyzwanie stanu rzeczy wszystkiego co nastąpiło do tamtego czasu, desperacko usiłującego uwolnić sztukę od balastu obiektywności. W swoim dziele Świat Nieobietywny, Malevich opisał inspirację która przywołała wszechpotężny obraz czarnego kwadratu na białym tle:
Czułem jedynie mrok w swoim wnętrzu I to właśnie wtedy wyobraziłem sobie nową sztukę, którą nazwałem Suprematyzmem.
Suprematyzm zatem głosił supremacje czystego uczucia w sztuce ponad obiektywizm sztuki. Użycie najprostszych figur geometrycznych – kwadratu, trójkąta, koła oraz wzajemnie przecinających się linii, wkomponowanych w dynamiczne zestawienia na płaskiej powierzchni płótna – miały wyrażać doznanie szybkości, lotu, oraz rytmu.
Dziś mamy przedwiośnie XXI wieku. Kontemplując stan rzeczy, doznajemy olśnienia że niewiele (bądź nic) się tak naprawdę nie zmieniło. Sztuka abstrakcyjna wciąż rządzi się tymi samymi regułami. Muzyka wciąż pozostaje nieprzezwyciężona jako najbardziej abstrakcyjna ze sztuk. To dlatego ten sam wszechpotężny obraz prostego czarnego kwadratu (bądź rombu) na białym polu celowo znalazł się na okładce 12-calowego debiutu PROJECT:KOMAKINO, oczekując ponownego odkrycia…
“Myślę jedynie w czerni i bieli,
Czerń jest śmiercią, a biel światłem”
(PENUMBRA1)
Przekaz jest następujący: trzymajcie się, i przygotujcie na spotkanie z nieskalanym uczuciem i emocjami wywołanymi najprostszym środkiem muzycznym: tradycyjnym zestawieniem gitary elektrycznej, basu, klawiszy i żywej perkusji.
Narodzony z mrocznych myśli o świecie który mógłby istnieć… oraz okrzykując się Nowym Zjawiskiem, PROJECT:KOMAKINO narodził się jako solowy projekt muzycznego mózgu Kris’a Kane’a w marcu 2007. Po roku jednoosobowych wystąpień w sławnym Experimental Circle Club, Projekt rozrósł się w mechaniczny kwartet składający się z Kris’a Kane’a na gitarze i wokalu, Jamie’go McQuade’a na basie, Oscar’a Maya na bębnach, oraz Andrew Hiles’a na syntezatorze. Przyznająć się do wielkiego wpływu ze strony post-punku lat siedemdziesiątych oraz wczesnych osiemdziesiątych (przez takie zespoły jak Joy Division (jak sama nazwa ‘Komakino’ wskazuje), Gang Of Four, The Fall, A Certain Ratio oraz okresu Low David’a Bowie’go), dystopijnej literatury i dwudziestowiecznego Konstruktywizmu, zespół efektywnie ‘konstruuje’ niepokojąco-wiarygodną posępną rzeczywistość Ballard’a, introwertyczny pejzaż mroku, rozczarowania, żalu oraz rozpaczy.
“Chce się wydostać, wydostać z tej dziury,
Potrzebuje się wydostać, wyjść ze swojego umysłu,
Muszę się wydostać, wyjść tym razem,
Muszę się wydostać, wydostać ze swojej głowy”
(WALKING|ON|GLASS)
Przez całą długość płytki, minimalistyczne gitary i monotonne wokale, grobowe introspekcyjne teksty, złowrogo dudniący bas, klimatyczne futurystyczne syntezatory oraz hipnotyzująco-transowa perkusja łączy i jednoczy post-punkowa przeszłość, emocjonalną teraźniejszość oraz enigmatyczne przyszłościowe ‘sny o elektrycznych owcach’ w rozpoznawalne aczkolwiek przerażające doświadczenie egzystencjonalnego Angst i Nietzscheanskiego wiecznego powrotu..
“W czasie gdy siedze tutaj na zimnie,
Czuje jakbym niegdyś tutaj był,
Mój oddech tworzy białą chmure,
I myśle sobie na głos…
Mgławica na niebie,
Mgławica w myśli mej.
Mgławica na niebie,
Mgławica w myśli mej.”
(NEBULA)
W zgodzie z tą estetyką, schludne fryzury a la The Beatles, blade karnacje, czarne gustowne smukłe uniformy, monochromatyczne foty, gitary Vox Phantom oraz instrumenty w stylu vintage dodają, generują i wywołują uczucie ponadczasowości oraz autentyczności, prawie ‘steam-post-punkowy’ image jeśliby to sprecyzować. To właśnie przez to niejeden krytyk oskarżył grupę o sprzedawanie się ugruntowanym konwencjom post-punku. Wpływ na pewno jest, nie ma wątpliwości. Nie mogę zaprzeczyć. Lecz, będąc oddanym fanem Manchesterowskiego Joy Division i obserwując wielu lepszych bądź co bądź gorszych naśladowców przez wszystkie te lata, muszę przyznać że PROJECT:KOMAKINO najwierniej oddaje ‘serce i duszę’ oraz przekaz swoich poprzedników, jednocześnie zachowując (mimo wszystko) swoją własną unikalną postmodernistyczną tożsamość. PROJECT:KOMAKINO nie tylko pretensjonalnie zdzierają – robią to z klasą. PROJECT:KOMAKINO nie tylko odstawiają żałosne naśladownictwo – odstawiają autentyczne artystyczne przedsięwzięcie.
‘Wznoszę ręce w górę. Jestem wyznawcą PROJECT:KOMAKINO, ku*** Alleluja!’.
Project:Komakino – “Project:Komakino” – Parlour Records 2008