Z Damienem DeVille, gitarzystą Nosferatu o punk rocku, Egzorcyście i Mrocznym Aniele rozmawia Poisondoor
Bat-Cave.pl: Co znaczy dla Ciebie Nosferatu? Jedynie praca, czy coś więcej?
Damien DeVille: Nosferatu był i jest dla mnie sposobem na życie od ponad osiemnastu lat. To więcej niż praca. Każde pisanie utworów, tworzenie albumów i granie koncertów jest inne, przez co satysfakcjonujące i ekscytujące. Rezultaty są zawsze warte ciężkiej pracy, jaką wszyscy wkładamy.
Bat-Cave.pl: Jakie były twoje inspiracje, kiedy zaczynałeś, i na kogo mógłbyś się powoływać jako inspirację dziś?
Damien: Jeśli chodzi o muzyczne wpływy, dorastałem na przełomie lat 70 i 80, słuchając zespołów takich jak The Damned, The Sex Pistols, One Way System i The Exploited. W 1980 punk rock zaczął przechodzić w rock gotycki. Dostałem moją pierwszą gitarę (Fender Squier Strat) na 18 urodziny a trzy tygodnie później założyłem swój pierwszy punkowy zespół ? z kolegą z pracy na basie i jego bratem na perkusji i wokalu. Żywot tej kapeli był bardzo krótki, ale nauczyłem się, że przez skupienie i determinację stworzenie właściwego zespołu wypuszczającego dobre nagrania, nie będzie takie trudne.
Bat-Cave.pl: Jakie są twoje ulubione horrory?
Damien: The Wicker Man oraz Egzorcysta. Pierwszy z nich to jak myślę mój odwieczny faworyt, ponieważ różni się bardzo na tle innych horrorów z tego czasu. Robin Hardy odwalił kawał dobrej roboty reżyserując go, a z taką fabułą i gwiazdorską obsadą, jak choćby Ingrid Pitt, Christopher Lee, Britt Eckland i Edward Woodward, film był skazany na sukces. To dzieło bardzo nastrojowe, głównie dlatego, że kręcone było przede wszystkim w Szkocji. Natomiast folk nie jest tym, czego oczekuje się od muzyki filmowej, co jest naprawdę miłym rozczarowaniem. Egzorcysta jest najstraszniejszym filmem jaki widziałem i dla mnie wciąż zdaje się? wiarygodny. Gdybym oglądał go sam, musiałbym potem spać przy zapalonym świetle? żeby żaden demon nie zmaterializował się nagle w moim domu.
Bat-Cave.pl: Z którego utworu jesteś naprawdę dumny i dlaczego?
Damien: Jestem dumny ze wszystkich naszych kawałków, które się ukazały i cieszę się, że mam szczęście być częścią tak wspaniałego zespołu i pracować ze świetnymi muzykami. Są oczywiście utwory, które lubię bardziej od innych. Moim ulubionym jest “Darkness Brings”, który zdaje mi się kwintesencją Nosferatu. No i rzecz jasna jest jeszcze “Dark Angel”, który pomimo tego, że zosatał napisany 15 lat temu, wytrzymał próbę czasu. Nadal ogromnie lubię grać ten kawałek, zwłaszcza gdy Louis śpiewa refren. Myślę, że “Dark Angel” to najsłynniejszy, najbardziej zapadający w pamięć kawałek Nosferatu i był grany na niemal każdym koncercie od momentu w którym został napisany.
Bat-Cave.pl: Kilka słów do fanów z Polski?
Damien: Nasz nowy album Anthology właśnie ukazuje się w Rosji (już pojawił się w Niemczech, Austrii i Szwajcarii), więc mam nadzieję, że kilka kopii dotrze do Polski. Będziemy się starać zagrać u Was przynajmniej jeden koncert w najbliższym czasie?
Bat-Cave.pl: Jeśli byłoby takie jedno zdanie, które chciałbyś aby po kontakcie z nowym albumem powiedział jego słuchacz, jak by ono brzmiało?
Damien: Wow! to było niesamowite! Chcę usłyszeć WIĘCEJ!
Bat-Cave.pl: Powiedz nieco o swoich planach na przyszłość. Jakie są Twoje muzyczne i osobiste wizje na najbliższy czas?
Damien: Właśnie złożyliśmy nasz ostateczny sześcioosobowy skład. Ja na gitarze, Louis przy mikrofonie, Eddie na perkusji, Chrys przy keyboardzie i Nevyn na basie. Zatem koniec z loopami. Gramy teraz całkowicie na żywca. Wciąż piszemy kawałki na nowy album studyjny i naszym celem jest wydać płytę z samymi singlami. To zajmuje trochę czasu, ale rezultat będzie pamiętny i przewyższy pozostałe wydania. Sporo utworów zostało odrzuconych, bo nie sprostało naszym wymaganiom i zdecydowanie stawiamy na jakość, nie na ilość. Co innego dobra sesja zdjęciowa. Mam nadzieję że będzie podczas wakacji, poza UK, dla dobrodusznych słuchaczy.
Bat-Cave.pl: Dzięki za wywiad. Do zobaczenia w Polsce.