Ostatnimi czasy granice w muzyce punk i deathrock coraz częściej się zacierają, tworzą jakiś mroczne mariaże muzyczne o czarnym zabarwieniu. W obydwu gatunkach spokojnie możemy odnaleźć wiele przykładów wzajemnych inspiracji i powrotu w zasadzie do źródeł, jakimi niewątpliwie była cała forma punkowej generacji przełomu lat 70 i 80.
Rozłąka nowofalowego nurtu z upolitycznioną sceną punk trwała długie lata, lecz cieszę się że ostatnio można posłuchać nagrań zespołów, które bez skrępowania nasączają twórczość wpływami od ostrego anarcho punka, poprzez crust aż po klasyczny gothic rock. Jak zwał, tak to zwał, mamy w końcu czas, kiedy wszystko to może znaleźć swoje miejsce u odważnych muzyków, którzy nie boją się mówić o innych inspiracjach wśród zabetonowanych w nurcie scenowych elit, oraz lubią dobrze grzać w instrument.
Lebenden Toten to kapela, która jest dobrą retrospekcją gatunkową w gąszczu muzyki punk. To także supergrupa ze stolicy crust punk – Portland – i ma w swoim składzie członków znanych z takich lokalnych odsłon jak Warcry, Hellshock czy Atrocious Madness, lecz także basistkę post-punk/deathrock załogi The Bellicose Minds, Mirę Sonnleitner.
Muzyczne danie serwowane przez grupę na pewno nie należy do łatwych do sprecyzowania, lecz po przełknięciu na pewno stanie się ucztą dla słuchacza. W tym gąszczu dźwięków dominuje punkowy nerw i gęsta, klaustrofobiczna atmosfera- mam gdzieś jakieś szczątki obrazów płyt od Discharge, chaosu Rudimentary Peni, aż do mroku Part 1, a wszystko to wrzucone do głębokiej studni pogłosów i zalanych ścianą syntezatorowego łomotu power electronics spod znaku Whitehouse lub Ramleh. Tę furię uzupełniają galopady perkusji prowadzą wyraziste post-punkowe linie basu Miry i obłąkany głos wokalistki. Czuję, że to ona jest w Lebenden Toten jest jedną z kluczowych postaci, która wpływa na brzmienie i kształt propozycji grupy. Łatwiej tu odnaleźć gotycką furię, niż punkową depresję anarcho punkowego czadu. Całość przekazu pozornie jest niedostępna, lecz po dobrym zaznajomieniu się z repertuarem wtopimy się w gąszcz tych drapieżnych melodii.
Styl Lebenden Toten jest łatwo rozpoznawalny, sprawia że oddychamy zupełnie innym powietrzem w przeciwieństwie zalewu wielu produkcji machinalnie kopiowanych albumów z lat 80 tych. Więcej tutaj miejsca na mocne uderzenie naszych czasów, goth-punk AD 2018 z atmosferycznym inwentarzem bezsilności i słabości egzystencji, wraz z zachowaniem dystansu do suchego powielania wzorców klasyków gatunków. Zwolennicy surowych szkieletów punk rocka i goth-punka znajdą sporo tu dla siebie, na pewno jednak polecam wszystkim tym, którzy nie boją się muzycznych wyzwań.
Płyta „Static!” w rzeczywistości jest singlem złożonym z jednego utworu, natomiast wersja którą posiadam jest kasetową edycją z dołączonym tegorocznym albumem „Mind Parasites”.
Lebenden Toten nie jest nowym zespołem, lecz jak pisałem, muzycznie bardzo doświadczonym. Sporo wydawnictw ma już na koncie, i nie wszystkie pozycje oscylują wokół gotyckich brzmień. Warto jednak śledzić ich muzykę, bo nie ma tu miejsca na słabe punkty.
Lebenden Toten – Static! (Runstate Tapes – 2017)