Debiutancka EP-ka Barcelończyków z La Peste Negra to sześć utworów w osiemnaście minut, ale nie ważcie się nawet myśleć, że to krótko. Ta płyta byłaby za długa nawet wtedy, gdyby trwała minutę. Kompozycje są nieprzemyślane i sprawiają wrażenie napisanych na poczekaniu, beznadziejne wokale miały być pewnie pokręcone, a są co najwyżej kretyńskie, brzmienie całości jest cieniutkie, wszystko sprawia wrażenie zagranego bez pasji ani zaangażowania. Całości dopełniają teksty (La Peste Negra śpiewają po angielsku), które nie dość, że są kompletnie bezsensowne, to jeszcze roją się od błędów gramatycznych i stylistycznych. Zastanawia mnie czy wielkim problemem było przejść się do kogoś bardziej kumatego w kwestiach lingwistycznych, by to poprawić?
Ten album jest po prostu kiepski i jedyna rzecz, jaka mi się w nim podoba, to okładka. Chyba nie muszę pisać, że nie polecam?
La Peste Negra – “Dreaming Demons” (EP) – Wydanie Własne 2004