Pan Jacquy Bitch, znany także jako lider legendarnego francuskiego zespołu Neva, który to band rozpadł się w 1989 pozostawiając po sobie dwa albumy, które na stałe wpisały się do kanonu muzyki spod znaku “batcave”, rozpoczął swoją solową karierę w 1991 roku. Po wydaniu dwóch kaset (“Frustration” oraz “Les Mains Du Mal”) oraz koncertowego video, Jacquy Bitch ugruntował swoją pozycję gwiazdy francuskiej mrocznej sceny, nadmienić warto że jego wczesne koncerty były znane ze swojej oprawy, łączącej w sobie elementy barokowego teatru okraszonego surrealistycznym językiem i apokaliptycznego image’u, były to prawdziwe przedstawienia. Głównymi inspiracjami dla muzyki którą tworzy Jacquy, prawie od zawsze było to co nazywano batcave oraz new wave, odnaleźć można wpływy takich zespołów jak Specimen, Sex Gang Children, czy także innych francuskich bandów jak Clair Obscur i Norma Loy. W 1998 roku ukazała się pierwsza płyta CD – “Coram”, która mimo wielu udziwnień w porównaniu do pierwszych kaset, była nadal utrzymana w klimacie lat 80′. “Klown Makabry”, jak mówią o Jacquy’u Bitch’u, po pięcioletniej przerwie powrócił z nowym krążkiem, wydanym w 2003 roku zatytułowanym “Haine”. Moim zdaniem był to średni album, muzyka zawarta na nim zbliżyła się niebezpiecznie w regiony przeznaczone dla sztampowych electro-industrialnych mroków. Jednak pod koniec 2007 roku pojawił się promyk nadziei w postaci płyty “Stories From The Old Years”, ten album miał być powrotem do korzeni muzyki Jacquy’a Bitch’a i faktycznie tak się stało! Elektronika zajęła właściwe sobie miejsce, jej rola została zepchnięta na dalszy plan, już nie góruje w kompozycjach tak jak na “Haine”, stanowi raczej tło i uzupełnienie linii melodycznych opartych teraz głównie na grze gitar i rytmie perkusji. “Stories From The Old Years” to chyba najbardziej goth-rock’owy album w dorobku Jacquy’a Bitch’a, pełen świetnych jadowitych melodii snujących się leniwie z głośników, które zapadają na bardzo długo w pamięci słuchacza. Ironia, kąśliwość, cynizm, butelka czerwonego wina, cmentarz i trochę smutku – tak można opisać klimat tego krążka. Nie brak też ostrzejszych kompozycji np. “My Friends”, czy też jednego z hymnów Nevy – “Louchald”, który został nagrany zupełnie na nowo i w tej wersji brzmi wręcz monumentalnie, oprócz “Louchald” znajdziemy też nowe wersje “L’Adieu” i “Cimetiére”. Ktoś wykonał świetną robotę w studiu nagraniowym nad produkcją “Stories From The Old Years”, teatralny głos Jaquy’a Bitch’a jest bardzo wyrazisty, zresztą tak jak i instrumenty, nic tu się nie zlewa w całość, wielki plus za to! Bardzo dobry gotyk zaserwowany z wdziękiem i klasą, polecam!
Jacquy Bitch – “Stories From The Old Years” – Alone Prod. 2007