Totalne zaskoczenie – kupiłem ten album w ciemno i jestem bardziej niż zadowolony. Igor Spectre to czteroosobowa grupa z Los Angeles, o której w życiu nie słyszałem, a która sprawiła, że z miejsca oszalałem na jej punkcie. Muzyka tego zespołu to połączenie glamowego rock’n’rolla z gotyckim mrokiem. Zresztą nie tylko z tym, bo da się tu również usłyszeć zarówno typowo punkowe zagrania, jak i chórki momentalnie kojarzące się z Queen. Wszystko podane z przymrużeniem oka i sporą dozą czarnego humoru. Daje to dosyć eklektyczną, lecz zaskakująco spójną mieszankę. Słychać tu konkretny zamysł i plan – nie ma miejsca dla przypadkowych dźwięków i banalnych zagrywek. Wszystkie utwory są starannie dopracowane i przemyślane, roją się od zaskakujących pomysłów – całość (15 kawałków) trwa nieco ponad godzinę, co może trochę odstraszać, ale naprawdę polecam się wsłuchać. Utwory są różne – są skoczne rokendrole, przy których nogi same rwą się do tańca, są też mroki, które naprawdę mogą wywołać ciarki na plecach. Ja się w każdym razie podczas słuchania nie znudziłem.
“We miss the Russians” to świetny album, który pokazuje, że nawet w tak oklepanej działce jak glam rock i rock’n’roll wciąż można tworzyć coś świeżego – bez oglądania się na przeszłość ani powielania starych patentów. Rozejrzyjcie się za nim, naprawdę warto.
Igor Spectre – “We Miss The Russians” – Wydanie Własne 2004