W 2000 roku Tomasz Sokołowski założył projekt sny Michała – rok później skład grupy poszerzył się, przyszedł czas na pierwszy koncert, a następnie na zmianę nazwy. Od 2003 roku zespół funkcjonuje pod szyldem Hyoscyamus Niger – nie wiem, jak silne jest zainteresowanie muzyków ekologią, ale Lulek Czarny to to nic innego, jak nazwa rośliny, ponoć trującej. Wybitne umysły analityczne zapewne doszukiwałyby się analogii pomiędzy nią, a twórczością formacji, ja jednak wolę pozostawić to słuchaczom.
19. maja miała miejsce oficjalna premiera singla “Sen/W świecie pana Heina”, zawierającego wersje syntetyczne i koncertowe nagrań znanych z wydanych wcześniej CD-R oraz jeden utwór premierowy.
To, co zawsze intrygowało mnie w Hyoscyamus Niger to chaotyczne, niespokojne teksty, zmuszające słuchacza do wytężenia swoich szarych komórek – nasuwa mi to skojarzenia z takimi formacjami, jak Siekiera, czy Wieże Fabryk. Każda z tych grup za pomocą kilku zdań potrafi wywołać ciarki na plecach. Muzycznie Lulki również nawiązują do falowego grania, jednak w dużej mierze jest to zimna, chłodna elektronika. Jadowite, posępne i pulsujące beaty tworzą klimat pełen napięcia, a głos Tomka doskonale się z nimi uzupełnia. Nie jest on mocny, ani potężny, nie mamy też do czynienia z jakimiś wokalnymi popisami – głos jest niski, momentami zbliżony do szeptu. Nie znaczy to jednak, że jednolity. Pod koniec nagrania “Sen” kumulują się w nim wszystkie emocje, słychać jakąś wściekłość i agresję. Wspomniany kawałek jest jednym z moich dwóch faworytów na wydanym kilka tygodni temu singlu – kolejnym jest “W świecie pana Heina”, posiadający transujący, klawiszowy motyw, który potrafi zahipnotyzować. Ja przyłapałam się na tym, że podczas kilku pierwszych przesłuchań skupiałam się tylko na nim, nie zwracając uwagi na pozostałe aspekty utworu. Zresztą, wszystkie pięć nagrań wywołuje dreszcze na całym ciele.
“Sen/W świecie pana Heina” to szalenie ciekawe wydawnictwo, pokazujące, że nie należy lekceważyć polskich kapel nagrywających płyty demonstracyjne. Szkoda, że to tylko singiel, ale jak wiadomo – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jestem pewna, że Hyoscyamus Niger zaskoczy wszystkich jeszcze nie raz, ponieważ jest jedną z tych kapel, które notują stały progres.
Hyoscyamus Niger – “Sen / W Świecie Pana Heina” – Wydanie Własne 2008