Na tegorocznym Castle Party grało Skeletal Family i serce mocniej zabiło mi tak naprawdę dopiero wtedy, gdy zespół zagrał kilka kawałków Ghost Dance. To chyba ten moment, w którym uświadomiłem sobie, że faktycznie wolę GD od SL. Czy to starość? Być może. A być może to, że tak naprawdę – pomimo, że kiedyś ostro katowałem ich pierwsze płyty – zanucić na zawołanie potrafię jedynie “Promised land” i kower czołówki ze starego serialu o Batmanie. Ghost Dance to z kolei niezapomniane melodie wsparte doskonałym wokalem Anne-Marie Hurst. Pop-gotyk w najlepszym wydaniu.