Cabaret Grey – formacja, pochodząca z Legnicy, wspierana przez ukraińskiego muzyka. Zespół tworzą Salomea Wrona, Darek Leszy oraz Alexey Nightchild, na co dzień związany z projektem Sociophobia. Niedawno do obiegu trafił debiutancki krążek grupy, który był pretekstem do przeprowadzenia telefonicznej rozmowy. Wywiad odbył się 5. sierpnia na falach poznańskiego Radia Afera w audycji Nowa Aleksandria, a odpowiedzi na pytania udzielała wokalistka i autorka tekstów.
Emilia Stachowska: Skoro zamierzamy rozmawiać na temat projektu, warto zacząć od samego początku. Wiem, że Nightchild dołączył nieco później, a jak to się stało, że Ty wraz z Darkiem Leszym zaczęliście rozmawiać na temat założenia Cabaret Grey?
Salomea Wrona: Historia jest dość długa. Wcześniej graliśmy osobno ? Darek w różnych lokalnych zespołach w Legnicy, ja też miałam swój projekt, ale nie było to nic dużego i tak naprawdę nasza wspólna przygoda z muzyką zaczęła się wtedy, gdy przeprowadziłam się właśnie do Legnicy. Dzięki temu mogliśmy razem tworzyć, znaleźliśmy dwójkę muzyków sesyjnych, którzy z nami pogrywali (i ostatnio znów zaczęli grać). I tak od próby do próby zaczął powstawać jakiś pomysł na coś większego, na zespół. Natomiast sama współpraca z Alexey?em ? poznaliśmy go przez Internet, właściwie przez jego projekt Sociophobia. Personalnie jest to bardzo miły człowiek, poza tym dobrze miksuje, robi dobry mastering i jakoś tak wyszło, że zaproponował nam pomoc, więc skorzystaliśmy. Była to dla nas dobra okazja, bo większość inżynierów dźwięku, z którymi pracowaliśmy, nie do końca rozumiała o co nam chodzi przy robieniu tego typu muzyki. Bądź, co bądź, jest to ciągle nisza.
Zastanawia mnie, czy od razu podeszliście z dużym zaufaniem do tej współpracy, bo jednak na co dzień Alexey gra nieco inną muzykę, chyba mocniejszą, bardziej agresywną?
Myślę, że jest on osobą na tyle elastyczną, jeśli chodzi o podeście do muzyki, że tutaj nie było żadnych problemów w komunikacji. I też – szczerze mówiąc ? uważam, że tworzymy jednak w podobnym nurcie, wszystko ma swoje korzenie gdzieś w latach 80-tych, w tej mrocznej muzyce i na pewno na tym polu dobrze się dogadujemy.
Jeśli już wspomniałaś o latach 80-tych, o wspólnych inspiracjach? W waszej biografii można przeczytać, że są to echa kabaretu, deathrocka, post-punka – skąd tak różne zainteresowania?
Wszystko ma swój początek w latach 80-tych i to jest nasz wspólny punkt zaczepienia. Wtedy muzyka była bardzo szczera, nie trzeba było być wirtuozem, wystarczyło zauroczyć się jakimś ciekawym motywem przewodnim, fajnymi wokalami, albo po prostu nietypowym podejściem do gatunku. Myślę też, że każdy z nas miał na swojej półce płyty takich zespołów, jak Bauhaus, Joy Division, czy Sex Gang Children i trudno się dziwić, że ta muzyka wpłynęła na nas tak mocno i do tej pory jest dla nas największą inspiracją.
Ale jednak twierdzicie, że poza latami 80-tymi, bardzo ważne dla was jest to, co działo się w latach 50-tych, 70-tych?
Jeśli mowa o latach 50-tych, to jest to bardziej działka Darka, on swego czasu słuchał muzyki z tego właśnie okresu. Natomiast co do samych lat 70-tych, to muszę przyznać, że mnie najbardziej ciekawi ten okres, zwłaszcza końcówka dekady. Uważam, że to był bardzo dobry czas w muzyce, bardzo dużo się działo, cała scena punkowa na pewno przyczyniła się do powstania nurtu, w którym my teraz działamy. No a mówiąc już o innych inspiracjach, to myślę, że chcemy, aby nasza muzyka oddawała dość pierwotne brzmienia, nawet takie etniczne, dlatego wykorzystujemy bardzo gęsto bębny, perkusję? Są one dla nas równorzędnymi instrumentami, a nie tłem, czy jakimś złem koniecznym. Bas musi grać ciekawą melodię, jednocześnie trzymając rytm ? to jest trochę odejście od tradycyjnego post-punka. Oczywiście nikt z nas nie jest wirtuozem, ale gramy ?na klimat? i prostota gatunku, w którym się obracamy, daje szerokie pole do popisu.
Powiedz, dlaczego tak się dzieje, że chcecie dotrzeć do tej pierwotnej muzyki post-punkowej? Bo zdaje się, że obecnie popularne jest łączenie tego typu dźwięków z brzmieniami bardziej popowymi. Tak chyba brzmi post-punk lat zerowych XXI wieku.
Wydaje mi się, że to nie jest do końca tak z tym skomercjalizowaniem gatunku, to niekoniecznie musi oznaczać coś negatywnego. Sądzę, że to jest dobre, jeśli coraz więcej ludzi ma dostęp do tego typu muzyki ? nawet, jeśli jest to część kultury pop. A co do różnicymiędzy nami, a tym bardziej nowoczesnym ruchem? Wiesz, jesteśmy bardzo otwarci na różnego rodzaju nowinki i też używamy trochę elektroniki w naszych utworach. Te inspiracje brzmieniem wprost z lat 80-tych wynikają nieco z samego faktu, że w Polsce zawsze było popularne nawiązywanie do tych wszystkich zespołów? To jest nadal widoczne w przypadku wielu projektów, jest to bardzo zakorzenione w naszym kraju, może nawet bardziej, niż za granicą.
Zamykając temat nawiązań, inspiracji? Może to uogólnienie, ale za każdym razem, gdy rozmawiam z muzykami zajmującymi się właśnie post-punkiem, deathrockiem, oni wspominają, że poza dźwiękami, bardzo ważne są dla nich książki, filmy, literatura, filozofia. Jak to jest z waszymi pozamuzycznymi fascynacjami?
Na pewno mamy dużo takich zainteresowań i trudno wymienić wszystkie, ale do tych dwóch głównych zaliczyłabym lata dwudzieste, w których jestem zakochana i to nawet widać na naszych klipach (można zobaczyć tam kamienice modernistyczne, pokazane z różnych ujęć), również sama okładka naszego albumu jest przedstawieniem futurystycznego miasta. No a druga sprawa: tutaj dużą inspiracją jest plemienne brzmienie, echa neofolku, stąd właśnie użycie bębnów i perkusji. To ma związek z naszym ogólnym światopoglądem.
A jak to wygląda nie w przypadku grafiki, brzmienia, a w odniesieniu do tekstów?
Jeśli chodzi o teksty, to ciekawi mnie dosłownie wszystko. Czasem jest to skrawek wiersza, który wpadnie mi w oko, innym razem jakaś książka. Trudno jest mówić o dokładnych przykładach, bo tego jest tak dużo, że niekiedy sama nie ogarniam ogromu różnych inspiracji, które do mnie docierają. W każdym razie, na pewno wiele osób może odnaleźć w naszych tekstach coś dla siebie i myślę, że to najbardziej mnie satysfakcjonuje.
Pretekstem do rozmowy jest wasza EP-ka, ale zanim przejdziemy do jej brzmienia, chciałam zapytać o stronę techniczną. Skąd pomysł na takie wydanie? Wspominałaś o okładce, ale w środku też czeka na słuchacza pewna niespodzianka.
Chcieliśmy, aby to wydawnictwo było trochę odejściem od plastiku, od plastikowych pudełek, od tego, co widzimy na co dzień. Podeszliśmy do całej sprawy bardzo osobiście, ponieważ to był nasz debiut. Poza tym jestem zwolenniczką tego typu rozwiązań. Osobiście, jako odbiorcę tego typu muzyki, cieszy mnie, gdy płyta jest dobrze, ciekawie wydana i kiedy coś mnie zaskoczy, kiedy nie jest to sztampa i oprócz dźwięków, mogę nacieszyć się wizualnie tym, co otrzymuję.
Cabaret Grey to projekt polsko-ukraiński. Ty z Darkiem znacie się dość długo, Nightchild dołączył w marcu ? jak więc wygląda proces tworzenia muzyki w takiej sytuacji? Czy to polegało na tym, że wy tworzyliście swoje partie na próbach, a on później dogrywał linie basu?
Zespół powstał w 2010 roku i najpierw graliśmy w różnych salach prób, to były takie zalążki, początki. Właściwie, pierwszym etapem, który tak bezpośrednio doprowadził do powstania pierwszego albumu była propozycja nagrania utworu do składanki Shadow Places. Posiadaliśmy wtedy dużo niezarejestrowanego materiału i naturalną kolejnością było dogranie reszty, gdyż znaleźliśmy osobę, która zdecydowała się pomóc. Działaliśmy trochę pod presją czasu, aby zdążyć przed festiwalem Castle Party, bo to jest według mnie dobre miejsce na promocję płyty. Myślę, że wyszło to na dobre i na komunikacja z naszym znajomym zza granicy zaowocowała wspólną przyjaźnią.
Wspomniana współpraca będzie już na dłuższy czas, czy to jest tylko przy okazji tej EP-ki? A może planujecie też współpracę z innymi muzykami?
Na pewno nasza współpraca nie zakończy się na tym etapie. Obecnie mamy dwóch muzyków sesyjnych, z którymi przygotowujemy się do koncertów i myślę, że Alexey jeszcze niejednokrotnie zechce nam pomóc swoją wiedzą i dobrym słowem, chociażby w promocji, czy powstawaniu naszego kolejnego materiału.
Popraw mnie, jeśli się myślę, ale zdaje się, że ta EP-ka została wydana własnym sumptem, tak..?
Tak. Jest to nasze własne wydawnictwo, jest ręcznie numerowane, limitowane do stu sztuk. Właściwie, zaprojektowaliśmy wszystko, od początku do końca.
Dlaczego własnym sumptem? Znalazłby się w Polsce label, który byłby zainteresowany tego typu brzmieniem?
Zdecydowaliśmy się zrobić całą sprawę sami, ponieważ na co dzień nasza praca polega na reklamie, na tego typu sprawach. I chyba też chcieliśmy mieć kontrolę nad naszym debiutem. Wyszło to na dobre, chociaż w przyszłości nie wykluczamy współpracy z różnymi wytwórniami i ? szczerze mówiąc ? mamy już nawet kilka propozycji. Z pewnością rozważymy je przy wypuszczaniu następnego krążka.
Jest w Polsce kilka formacji, które promują się za granicą za pomocą netlabelów ? myśleliście o takim rozwiązaniu?
Tak, jak wspominałam, właśnie jedna z propozycji pochodzi od takiego netlabelu i na pewno z niej skorzystamy. Cabaret Grey nigdy nie był produktem przeznaczonym tylko na Polski rynek i do tej pory jest szeroki odbiór naszej pierwszej EP-ki, co nas bardzo cieszy. Mam nadzieję, że ludzie w innych krajach też docenią muzykę, którą robimy.
Mówimy o promocji, więc zadam (może nieco naiwne) pytanie: jak wygląda promocja takich dźwięków w Polsce? Jest trudno, czy może coraz lepiej?
Promocja w dużej mierze zależy od osobistego nastawienia twórców. Tak naprawdę, jeśli dąży się do ciągłego promowania swojej muzyki, na pewnym etapie można znaleźć wielu ludzi, którzy pomogą, którzy robią to bezinteresownie, bo po prostu to kochają i wspierają młode zespoły. To jest taki punkt zaczepienia. W dobie Internetu promocja jest dość prosta, daje najlepsze okazje do poznawania ciekawych ludzi i często do nawiązywania długotrwałych przyjaźni.
I to jest chyba ten moment, w którym wypada poruszyć temat samej kondycji sceny dark independent w naszym kraju. Mówiłaś o składance Shadow Places ? pojawiło się na nim naprawdę sporo niesamowicie różnych projektów, od darkwave, przez post-punk, na deathrocku kończąc. Jest oceniasz to, co dzieje się w Polsce?
Wbrew pozorom, u nas dzieje się bardzo dużo. I dzięki takim wydawnictwom, dużo zespołów ma szansę, aby zaistnieć. Wydaje mi się, że różnorodność ? taka, jak ta przedstawiona na składance ? nie jest zła i właściwie nie powinno się subiektywnie oceniać projektów, które się na niej znalazły. Ci ludzie to nasi bardzo dobrzy znajomi, wkładają dużo pracy, czasu oraz pieniędzy w swoją twórczość, a cała reszta zależy od odbiorcy. W Polsce zawsze był pociąg do mrocznej muzyki i duży szacunek do tradycji tego nurtu. Często u rodzimych zespołów można usłyszeć echa legendarnych formacji, od których to wszystko się zaczęło.
Rozmawiałyśmy o początkach Cabaret Grey, o płycie, więc należy poświęcić też chwilę waszym planom. Jest EP-ka, którą można już kupić ? teraz skupiacie się tylko na promocji, czy są już pomysły na coś więcej?
Mamy już dalsze plany związane z naszą muzyką. Jeszcze w tym roku chcemy wypuścić materiał z numerami, które zrobiliśmy na początku 2010 roku. Nie są to odpadki, ale takie utwory, które nabrały większej sprawności przy nagrywaniu, no i wymagają one przearanżowania pod kątem tego, co do tej pory zrobiliśmy na próbach. Jeden z tych numerów wejdzie też na składankę Shadow Places II, której możemy spodziewać się jeszcze w tym roku.
A koncerty? Był Bolków, natomiast co po Bolkowie?
W tej chwili mamy dużo prób, 3. września gramy koncert w Legnicy przed zaprzyjaźnioną grupą Reputacja, więc zapraszamy właśnie tam. Ustalamy też szczegóły koncertów, które na dziewięćdziesiąt dziewięć procent odbędą się w tym roku w większych polskich miastach, ale na razie jest to jeszcze niespodzianka.
W takim razie czekamy na więcej informacji i do zobaczenia w klubach.