Balzac to japońska grupa działająca od pierwszej połowy lat 90-tych. Skład zespołu bardzo często ulegał zmianie, a obecnie tworzą go: Hirosuke (wokal), Takayuki (perkusja), Atsushi (gitara) i Akio (bas). Pod szyldem Balzac ukazała się ogromna ilość wydawnictw – dwanaście oficjalnych albumów, o wiele więcej singli i siedem płyt demonstracyjnych. Można nabyć również książkę “Balzac: Complete Legacy Book”, w której znajduje się dokładna biografia zespołu. Pewne źródła powiadają też, że formacja jest japońskim odpowiednikiem Misfits, a określenie to jest jak najbardziej uzasadnione.
“Paranoid Dream of the Zodiac” to przedostatni album Balzac, wydany w 2007 roku, zawierający wszystko to, co żywe trupy lubią najbardziej – ostre bębny, surfujące gitary i szczyptę mroku z punkowym sercem. Płyta zaczyna się krótkim, niewinnym intro, w którym słychać bicie dzwonów, posępne elektryki i głos brzmiący jak z zaświatów, a po niecałych dwóch minutach nagranie niespodziewanie się urywa i błyskawicznie przechodzimy do pozycji numer dwa. Tutaj nie ma już mowy o żadnych kompromisach – zawrotne tempo, szybka perkusja, głośne gitary i równie głośny, wściekły wokal wspomagany wariackimi chórkami. W takim klimacie utrzymany jest każdy utwór zawarty na płycie – nie brak im jednak rytmu i wpadającej w ucho melodii. Moją uwagę najbardziej zwróciła krótka gitarowa solówka w “Hurt”, która sprawia, że kawałek wypada nieco spokojniej, nie tracąc przy tym swojej zadziorności. Plusem płyty jest umieszczenie na niej kilku bardziej rozbudowanych numerów, trwających dłużej, niż trzy minuty – te zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu. Gitara jest w nich jeszcze bardziej jadowita (świetny wstęp w “No Mercy”), a wokal nieco bardziej chropowaty (“Beware on Halloween”). Również najlepszy wg. mnie kawałek trwa trochę ponad cztery minuty – “Unfinished” jest idealnym kontrastem do tego, co znajduje się na “Paranoid Dream of the Zodiac” – jest posępny, spokojny i chłodny. Mnie urzeka za każdym razem, gdy przesłuchuję krążek.
Wydany w zeszłym roku longplay z pewnością przypadnie do gustu każdemu, kto gustuje w horror punku, ale wpadnie też w ucho miłośnikom typowych, goth rockowych brzmień – wszystko to za sprawą kompozycji, w których zastosowano różnorodne rozwiązania. Proponuję jednak przesłuchać “Paranoid Dream of the Zodiac” kilka, lub nawet kilkanaście razy, bo nie od razu odkryjemy jego wszystkie zalety.
www.myspace.com/balzac
Balzac – “Paranoid Dream Of The Zodiac” – Gan-Shin 2007