Ten zespół znany był głównie dlatego, że w latach 1994-1998 grał w nim na basie Robal z Dezertera. Dzięki temu sam się nim zainteresowałem, jednak przez długi czas jedynym utworem, jaki udało mi się zdobyć, był kawałek tytułowy – swoją drogą, najlepszy na całym albumie.
Z pewnością nie jest to muzyka łatwa, bo Atomico Patibulo gra zakręconą, mroczną odmianę hc/punka z mnóstwem zgrzytliwych, noise’owych naleciałości i przeróżnych łamańców, co utrudnia odbiór. Wbrew pozorom utwory nie były jednak długie, zawartość tej kasety to 13 kawałków w 40 minut, czyli raczej średnia krajowa (w wersji CD dorzucono jako bonus niemal cały materiał z wydanej 2 lata wcześniej kasety „Marzenie C-1”).
W czasach, gdy wśród polskich załogantów królowały albo zaangażowane czady, albo punko-polowe łupanki, nie było za bardzo miejsca dla takich kapel. Sprawę dodatkowo kombinowały zawiłe, mocno nawiązujące do religii, filozofii i literatury teksty. Zespół z pewnością był swego rodzaju ewenementem na naszej scenie, a te, które można by do niego porównać (IŁ-62, Profesor Wilczur) popularności również nigdy nie zdobyły – co układa się w pewną zgrabną całość, a mianowicie taką, że trudno wypromować w naszym kraju naprawdę oryginalną muzykę. Może zabrakło tekstowej łopatologii i dosłowności?
Aha, zespół od niedawna znów gra koncerty, niedawno też pojawił się na składance z coverami Dezertera.
Atomico Patibulo – “Hiperglobalny Żal” – QQRYQ 1996