Naprawdę świetny gotyk, choć całkowicie elektroniczny. Doskonała alternatywa na parkiety dla zalewających mroczne imprezy zespołów electro-ebm. Wszystkie utwory są taneczne, proste i… podobne do siebie, to właściwie jedyna wada tej płyty, że kawałki są prawie nie do rozróżnienia. Angielska formacja ze stajni Nightbreed, czyli współpracują i zaprzyjaźnieni są z muzykami Midnight Configuration i Suspiria, muzycznie jest to nawet podobnie choć ewidentnie brak gitary. Wokalistka – Jess nie śpiewa a bardzo wyraźnie melodeklamuje co do złudzenia brzmi jak głos Anne Clark. Natomiast w warstwie tekstowej Jess częstuje nas we wszystkich utworach spuścizną po Markizie de Sade. Wystarczy przelecieć po tytułach by się zorientować, że to same sprośności, o brutalnym seksie bez ogródek, biczowaniu, lizaniu obcasów, zniewoleniu, łańcuchach, kajdankach, dominacji i kaleczeniu gdzie przez cierpienie, upodlenie, orgazm i ciągłe ocieranie się o śmierć można osiągnąć wyższy stan ducha. Czyli same mniam mniam! Polecam do tańca szczególnie kawałki: Dreams, Kiss (the Whip) i Domination. Miłej zabawy przy tych dźwiękach i.. Let The Suffering Begin…!
Gothfryd
Athamay – “The Pleasure Of Sin” – Nightbreed Records 1996