Made In Poland – Martwy Kabaret

Made In Poland - Martwy KabaretTakiego zespołu jak Made In Poland raczej nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi polskiej nowej/zimnej fali. W ubiegłym roku wydawnictwo W Moich Oczach uraczyło nas wspominkowym albumem, który okazał się być strzałem w dziesiątkę – podobnie jak wcześniej wydana Siekiera rozszedł się on jak świeże bułeczki i został zauważony także przez media mainstreamowe, które z reguły się taką muzyką nie zajmują. Trudno jednak o niezauważenie albumu, na który rzucili się kierowani sentymentem starzy bywalcy Jarocina oraz spora rzesza młodszych, spragnionych kontaktu z prawdziwą legendą słuchaczy.Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy przy obcowaniu z “Martwym kabaretem”, jest rewelacyjne wydanie. Album to dwie płyty umieszczone w rozkładanym digipacku i 140-stronicowa (tak!) książeczka z historią MiP, tekstami oraz niepublikowanymi, rzadkimi zdjęciami zespołu. Właściwie jest tu wszystko, czego można się dowiedzieć o obliczu Made In Poland z lat osiemdziesiątych – autorowi należą się naprawdę słowa uznania, bo zawarł tu nie tylko suche fakty, ale i dotarł do takich osób, jak organizator jarocińskich festiwali Walter Chełstowski, Robert Gawliński czy Grzegorz Kaźmierczak z Variete. Dzięki ich opiniom cała historia jest o wiele atrakcyjniejsza i czyta się ją z prawdziwą przyjemnością.Przejdźmy jednak do zawartości muzycznej. Pierwsze CD zawiera koncert, jaki grupa zagrała w roku 1985 w Jarocinie – już jako gwiazda festiwalu. Jest to nagranie absolutnie rewelacyjne, które pokazuje Made In Poland u szczytu swoich ówczesnych możliwości – poziom wykonawczy i kompozycyjny lokuje ten zespół w ekstraklasie światowej. Muzycy grają tu z niesamowitą energią – Artur Hajdasz wali w bębny niczym zwiastun apokalipsy, Piotr Pawłowski grając na swoim basie sprawia wrażenie, jakby zaraz miał zerwać wszystkie struny, a Krzysztof Grażyński wygrywa na swojej gitarze czarujące, hipnotyzujące melodie. Wszystko uzupełnia wokal Roberta Hilczera, niekiedy wyśpiewującego swoje teksty na granicy fałszu, zawsze jednak z pełnym zaangażowaniem. Ten koncert to ledwie dziewięć utworów plus intro w postaci “Krzesanego” Wojciecha Kilara i kończy się już po niecałych czterdziestu minutach – szkoda, bo naprawdę chciałoby się słuchać go o wiele dłużej.Druga płyta zawiera już więcej nagrań. Na początku otrzymujemy demo zespołu nagrane w połowie 1984 roku w krakowskim Radiu Nowinki, które było wówczas niejako wizytówką zespołu. Następnie mamy występ z Jarocina z tego samego roku, cztery ostatnie utwory to natomiast fragment z koncertu Made In Poland na Festiwalu Rock Arena w 1985, na którym grupa wystąpiła m.in. u boku Madame, Piersi i The Meteors. Nagrania na tym CD nie są już co prawda tak dobre, jak na pierwszym, jednak daje się zauważyć pewną prawidłowość: im późniejszy jest dany występ, tym lepiej brzmi on od strony wykonawczej i brzmieniowej. Dlatego też najlepsze są tu utwory z poznańskiej Rock Areny, która miała miejsce 2 miesiące przed legendarnym koncertem z Jarocina 1985.”Martwy kabaret” to kawał historii polskiej muzyki niezależnej, obok którego nie powinien przejść obojętnie żaden fan zimnej fali. Teraz pozostaje nam czekać na kolejne odświeżone nagrania z lat osiemdziesiątych – w przygotowaniu są już m.in. Pancerne Rowery, Kontrola W. i Dzieci Kapitana Klossa.

Michał Karpowicz

Made In Poland – “Martwy Kabaret” – W Moich Oczach 2008