Siedemnastego maja 1986 roku 1200 osób zebrało się w Lyonie aby zobaczyć na żywo L’Enfance Eternelle oraz Gestalt. Nagranie z koncertu jest zarazem pierwszym albumem zespołu.
Ogarnia mnie zimna fala dreszczy, jak zawsze, gdy słyszę wyjątkową melodię. Radar w postaci lodowatych dreszczy jest instynktowny i nieomylny, więc wiem już, że mam do czynienia z aranżacją dźwięków oryginalnych, z prawdziwą ucztą dla zmysłów. Zacieram macki i podkręcam głośność. Melodia “Violet Winter” toczy się jak śnieżna kula, pochłaniając coraz więcej mojego zachwytu, aż w końcu oklaski oznajmują koniec aktu pierwszego.
“Gaminas” – utwór tchnący nostalgią kuglarskiej groteski – jest chyba jednym z najdobitniejszych przykładów na to, iż pewien znany zespól, oprócz maniery wokalnej Andiego S. odgrzał również czyjeś brzmienie. Jednak nie czas na wyrzuty, klasyka bowiem broni się sama i oto kolejnym tego dowodem jest Uśmiech Starego Klauna z piękną kompozycją zawodzących klawiszy i wokalną lamentacją zakończoną złowieszczymi szeptami.
“Behind The Beauty” sprawia, iż drętwieje kolejno prawa część mojego ciała, później lewa. Mimo, iż z wykonaniem tym byłam zaznajomiona wcześniej poprzez kompilację “Transmission 81-89”, w otoczeniu tak wybornego towarzystwa brzmi zdecydowanie… smaczniej. Konsumując Pasję, moje odnogi same zaczynają wystukiwać szybki rytm, a otoczenie aż prosi się o przemeblowanie na styl groteski w trumience. Gdzieś daleko odzywają się echa Furyo wydanych cztery lata wcześniej i już obłędny uśmiech maluje się na mojej twarzy. Zanim jednak zdążam się poderwać w tany, grobowa barwa organów przykuwa mnie do miejsca aż do końca przedstawienia. Jeszcze kilka minut po opadnięciu kurtyny oddycham ciężko, echa gitar powoli gasną, lecz uśmiech nie schodzi z twarzy. A potem znów nadchodzi zima.
L’Enfance Eternelle – “Le Jour Des Fous” – Des Enfants Du Paradis 1986