Devil Master – Inhabit the Corpse

Amerykański Devil Master to bardzo świeże objawienie na scenie muzycznej. Początki kariery to dopiero rok 2016, lecz sami muzycy już zdążyli namieszać w świecie undergroundu. Ich najnowsze wydawnictwo to epka „Inhabit The Corpse” i jest obecnie trzecią w kolejności kasetą zespołu. Szczerze mówiąc, nie do końca byłem przekonany ich repertuarem po wysłuchaniu pierwszej taśmy demo z roku 2016. Kierunek był ciekawy, stosunkowo nowy i byłby przekonujący, aczkolwiek grupie brakowało jeszcze tego mocnego i przysłowiowego pazura. Ta sytuacja się diametralnie zmieniła z nastaniem tego roku i nowego wydawnictwa.

W „Inhabit the Corpse” nie ma wiele miejsca na romantyczne bujanie. Od pierwszych taktów mamy do czynienia ze starą szkołą punk rocka, szczególnie ze wskazaniem na japońskie granie spod znaku Mobs czy Kuro oraz miksturą klasycznego kalifornijskiego deathrocka. Sekcja rytmiczna tłucze niemiłosiernie, gitarowe pajęczyny plączą wokół fajnych melodii i pozostaje jeszcze sporo miejsca na romans z black metalową duszną aurą, choć rzeczywiście nie jest to wciskane nachalnie i stanowi jedynie ubarwienie dla muzyki Devil Master. Dynamiczna motoryka utworów sprawia że muzyki słucha się jednym tchem, rzucając się wprost w otchłań tego czarciego koktajlu. Wprawne ucho wyłapie pewne podobieństwa do szalonych utworów Gun Club, wściekłego galopu TSOL czy widma grozy kultowego Mighty Sphincter. Oczywistym, aczkolwiek może niestrawnym elementem dla wielu zjadaczy klasycznych gotyckich brzmień może być furiacki i ochrypły wokal, chyba najbardziej nawiązujący do kanonu black metalowego kunsztu. Ma to swój unikalny urok i sprawia że Devil Master para się diabelską sztuką z gotyckim sznytem i nie stawia się w rzędzie mało rozpoznawalnego zespołu. Na te wszystkie elementy układanki nie wyobrażam sobie jednak kogoś innego – szaleństwo i obłęd muzyki broni się sam, a definicji dopełnia ten charkot z koszmaru, dodatkowo wzbogacony lekkim pogłosem.

Jest także fajna, rysowana okładka w starym stylu. Jeśli zajrzycie na YouTube, tam też ujrzycie zespół w koncertowej akcji zatopionych pośród pajęczyn i stonowanych świateł.

Powoli staję się fanem i mam nadzieję że kierunek jaki jest utrzymany na tym wydawnictwie, stanie się wizytówką grupy i utwory nie zostaną wygładzone w produkcji pełnego albumu. To muzyka dla miłośników spontanicznego i wściekłego deathrocka, skór nabitych ćwiekami i pogo pod sceną. Jeśli znajdą się tacy wśród was – polubicie ich od razu. To tylko 4 utwory (kaseta i bandcamp) i czekam z niecierpliwością na winylowego singla, który niebawem ukaże się nakładem wytwórni Erste Theke Tonträger.

Devil Master – Inhabit The Corpse EP (self release / 2017)