Czasami zdarzają się w życiu człowieka chwile gdy wstępuje w nas mały, sfrustrowany chochlik mający ochotę podpalić choinkę stojącą w open spejsie, rzucić w kolegę z pracy krzesłem i przywalić szefowi kablem od żelazka z końcówką z żelazkiem. Jeśli kiedykolwiek poczujecie chęć wprowadzenia odrobiny chaosu w monotonię dnia, debiutancki album synów Albionu z Eagulls jest idealnym podkładem na takie okazje. Prosto, dynamicznie i do przodu bez zbędnych ozdobników – świetny kopniak w twarz na rozpoczęcie kolejnego dnia w pracy. Gdzie się podziały te zapałki…?