Varsovie – Etat Civil

“Polska, Francja, ten sam ból” rapowali łamaną polszczyzną smutni ziomale znad Sekwany i ? co kuriozalne – trafili w dziesiątkę. Nie da się ukryć, że coś łączy losy naszych krajów. Choćby alternatywne gatunki muzyczne w latach 80-tych, które, zarówno u nich jak i u nas, świetnie się przyjęły. Znalazł się podatny grunt: niepokoje społeczne, już wtedy przeżywany fin de siecle, brak perspektyw dla młodych ludzi, odhumanizowany system gospodarczy, który nie pozostawiał złudzeń. Specjalny rodzaj kontrastu w hołdzie fanatykom marszu. Wypadałoby wręcz powiedzieć – “post-punk, coldwave, ten sam dół? a w efekcie nieprzebrany wysyp kapel, które odkrywany do dzisiaj. To wszystko odradza się na naszych oczach. Tło społeczno-kulturowe raczej podobne. Powstają nowe zespoły (bardziej u nich), które umiejętnie lawirują pomiędzy garażową surowością a mainstreamowym indie. Najświeższa pierwsza liga. Wracają też uznane, kultowe załogi, nagrywają genialne płyty i potwierdzają swoją klasę (bardziej u nas). Nie da się ukryć – jest wielkie zapotrzebowanie, głód dobrej muzyki – tworzonej przy udziale tradycyjnego instrumentarium – bas, gitara, wokal, perkusja.

Varsovie, młoda załoga z Grenoble (tam gdzie się nomen omen rozbił polski autokar), to fenomen również z powodu szyldu. Oczywiście zespół nawiązuje do nazwy naszej stolicy ale chyba pośrednio. Dopiero po kilkukrotnym przefiltrowaniu. Trop wiedzie do pierwotnej nazwy Joy Division, która powstała zresztą pod wpływem piosenki Davida Bowiego, a została zmieniona z powodu działającego w Londynie zespołu Warsaw Pact. Zespół wymyka się jednej próbie zaszufladkowania popadając w drugą. A to za sprawą swojego biogramu oraz, rzecz jasna, teledysku do utworu “Varsovie” z EPki “Neuf Millimetres” (2006) gdzie wykorzystano fragmenty nagrań z Powstania Warszawskiego. Panowie udowadniają, że ulegli ciężarowi, który stoi za historią Europy. Są sprawnym zespołem. Pokazali to na debiutanckiej EPce i udowodnili pełnoprawnym albumem. Pechowo, że w kategorii ?młody post-punk? mają dużą konkurencję na swoim podwórku. Choćby Object ? w moim rankingu płyta roku 2009. Zespół, w moim przekonaniu, wybitnie utalentowany.

?Etat Civil? to dobrze skomponowany i zagrany album. 11 stosunkowo długich (najkrótszy jest ?Leningrad? znany z EPki), ciekawie zaaranżowanych i niestety ugładzonych, grzecznych utworów. Gitarowa prostota, melodyjne pasaże, chwytliwe pomysły. Panowie trzymają się raczej średnich temp i nie dają się ponieść hałaśliwym pasażom. Najlepiej wypadają gdy mogą zabrzmieć nieszablonowo, mroczniej, ostrzej (?Clandestine?, ?Demain En Septembre?). Zdecydowanie słabiej gdy przychodzi do ?pioseneczek? a?la Placebo (?Etat D’Urgence?). Słuchając tej płyty mam wrażenie, że zabrakło iskry. Wszystko jest dobrze skrojone ale nie powala na kolana. Kompozycje przechodzą jedna w drugą i tyle. I trudno tutaj mieć zarzut do błędów w realizacji nagrań. Być może to wina górującego nad muzyką wokalu. Gregory Catherina ujawnia zacięcie godne paryskich szansonistów ale daleko mu do Jacquesa Brela. Brakuje dynamizmu i dramaturgii, surowość zostaje rozmyta. To, co psuło odbiór agresywniejszego w swojej wymowie ?Neuf Millimetres? nie zostało przez zespół naprawione ani zmienione. Widocznie taka jest ich strategia. Mnie ona specjalnie nie uwiodła. Warto przesłuchać by wiedzieć o czym w trawie piszczy ale bez większych oczekiwań.

Casus Varsovie można przyrównać do sytuacji warszawskiej kapeli indie ? Hatifnats. Jedni i drudzy mają potencjał ale są zbyt mainstreamowi na underground i zbyt undergroundowi na salony kanałów muzycznych typu MTV2 albo Rebel TV.

chesnokov

Varsovie – “Etat Civil” – Infrastition 2009