Powiem na wstępie szczerze: nie lubię coverów. Jest ich tylko kilka, które uważam za udane (z zasady te “nie-gotyckie”), jak choćby zbitki z piosenek Iggy Popa w wykonaniu Marcina Świetlickiego czy “Das Model” w wykonaniu Rammstein. Zgodnie z tym moim sposobem rozumowania cover może być tylko wtedy dobry jeżeli coverujący coś do niego nowego wnosi, a to niestety rzadkość. Biorąc do ręki płytę 666 Aniołów nie spodziewałem się wiele, ot kolejny cover band Misfitsów, jakich było wiele i jakich wiele jeszcze będzie. Echo demka zespołu sprzed paru lat dodatkowo nie powodowało u mnie entuzjastycznych wspomnień. Jeżeli mam być szczery kupiłem krążek bo jest ładnie wydany – fajowy digipack i ciekawa grafika cieszą oko.
Na szczęście moje oczekiwania wobec muzycznej zawartości nie zostały spełnione – “Czarcilok” to wyrąbana płyta. Teksty zostały ciekawie przetłumaczone na język polski i już to zasługuje na wielkie uznanie. Sam pracowałem jako tłumacz i wiem, ile trudu wymaga ciekawe przetłumaczenie paru linijek tekstu. O samych piosenkach się rozpisywać nie będę – wszyscy wiemy co to jest Misfits i jak brzmi. Z tą lekką różnicą, że u 666 Aniołów wszystko brzmi znacznie świeżej? jakby te całe dekady nic nie znaczyły. Niby to te same piosenki, a jednak nie do końca. Generalnie to super płytka chłopaki! Pokazaliście tą płytką że macie talent ? dużo więcej niż bym się spodziewał po cover-bandzie. Może jednak się skusicie na własne piosenki!?
666 Aniołów – “Czarcilok” – Burning Chords 2008